środa, 23 maja 2012

Rozdział III

Oczami Damiana *Ból mnie oszałamiał. Nie byłem w stanie zrozumieć co się dzieje, nie mogłem tego ogarnąć. Widziałem ciemność, nie mogłem się ruszyć. Z trudem oddychałem.Słyszałem, że ktoś płakał. Czułem, że ktoś trzyma mnie za dłonie. Nie mogłem się domyślić kto to taki. Nie pamiętałem niczego. Nie wiem czy to normalne. Zadałem sobie pytanie ' Czy kiedykolwiek się obudzę ? ' nie znałem na nie odpowiedzi. Słyszałem wszystko, przynajmniej próbowałem. Słyszałem głos jakiejś dziewczyny, ciagle mówiła żebym coś powiedział. Głos jej ciagle drżał. Chciałem jej powiedzieć że słyszę, nie mogłem. Nie potrafiłem przywołać twarzy Rafała, Asi czy Kingi. Czemu nie mogłem się ruszać? Czemu nie mogłem powiedzieć, że żyję?
Może po kilku sekundach, a może po kilku dniach, odzyskiwałem władzę nad swoim ciałem. Wiedziałem już, że byłem w stanie podkurczyć palce u stóp i zacisnąć dłonie w pięści. Nadal czułem, że ktoś trzyma mnie za dłonie.. Zdziwiło mnie to, ciągle tu przy mnie była? Ciągle czekała, aż się obudzę? Próbowałem otworzyć oczy, udało mi się. Zobaczyłem przed sobą dziewczynę, która była ciągle przy mnie-Kingę. Widziałem, że oparła się o łóżko i zasnęła. Pogładziłem ją po włosach. Po chwili szybko wstała i spojrzała głęboko w moje oczy. Chciałbym ją przytulić, nie miałem jeszcze siły żeby się unieść.
- Damian, nawet nie wiesz jak się ciesze że się obudziłeś.. - wyszeptała Kinga a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Nie wiedziałem co zrobić. Położyłem dłoń na jej policzku, i spojrzałem na nią. Po chwili zauważyłem że do sali wszedł lekarz. Bałem się.
- Dzień dobry, widzę że już się obudziłeś. - powiedział lekarz, sprawdzając moją kartę. - Baliśmy się o Ciebie, a najbardziej ona. - wskazał głową na Kingę, na co się uśmiechnęła. - Jak się czujesz? - spytał lekarz zaciekawiony.
- Dobrze. - wyszeptałem. Jak miałem się czuć wiedząc, że komuś jeszcze na mnie zależy?
- W jakim on jest stanie? - spytała Kinga patrząc na lekarza.
- Hm, przyznam. Było ciężko. Nie wiedzieliśmy, czy odzyska władzę w nogach. Jednak jego organizm jest silny. Wraca do zdrowia, za parę dni będzie mógł wrócić do domu. - odparł lekarz. - Jeśli byś się źle czuł, proszę zawołać pielęgniarkę. - uśmiechnął się lekarz i wyszedł.
- Długo tu byłaś? - spytałem. - Widać że jesteś bardzo zmęczona. - spojrzałem na nią.
- Hmm, leżysz tutaj od dwóch dni a w domu byłam tylko na dwie godziny. Ciągle przy Tobie byłam. - uśmiechnęła się lekko. Spojrzałem na nią i wytarłem jej łzy.
- Dziękuję że tutaj jesteś. - powiedziałem cicho i zasnąłem.
Cztery dni później...

Nie mogłem doczekać się, kiedy w końcu stąd wyjdę. Wiedziałem, że Kinga z Asią i Rafałem mają po mnie przyjść. Nie chciałem jechać samochodem, chociaż mogłem. Chciałem się przejść, poczuć że mogę chodzić. Było ciężko, nie powiem że nie. Czasem ciężko mi było iść nawet do łazienki.. Ciężko mi było podejść zapalić swiatło, czy zamknąć drzwi. Wszystko się poprawiło i chciałem to wykorzystać. Założyłem czarne dresy i białą koszulkę. Ustałem przy oknie wyglądając przyjaciół. Po chwili zauważyłem że wchodzi Rafał, Asia i Kinga. Kinga widząc mnie przytuliła się do mnie, lubiłem to. Chyba tylko dzięki temu cieszyłem się że jestem w szpitalu. Zaśmiałem się cicho.
- To jak, idziemy? - spytał Rafał biorąc moją torbę. Z początku nie chciałem widzieć go na oczy, to przez niego cierpiałem. Ale wyjaśniłem sobie z nim wszystko, w końcu ile razy ja zadałem mu ból..
- Mhm. - uśmiechnąłem się, a po chwili wszyscy zaczęliśmy się kierować w stronę mojego domu. Kinga szła obok mnie, tak bardzo chciałem wziąć jej dłoń, przytulić się do niej, cokolwiek, chciałem poczuć jej obecność. Zauważyłem że Asia pocałowała mnie w policzek. Zszokowało mnie to, bo przecież jest z Rafałem, a może była. Widząc całą sytuację Rafał podał torbę Kindze i odszedł, wmawiając nam że musi coś załatwić. Od tego czasu Aśka ciągle się do mnie kleiła, wkurzając tym Kingę. Po paru chwilach doszliśmy do mnie. Rodziców nie było, zdziwiłem się. Ale przypomniałem sobie, że mieli załatwić coś jeszcze w szpitalu. Zobaczyłem mojego brata, schodzącego po schodach. Przywitałem się z nim.
- O, hej Kinga. - odparł mrużąc przy tym oczy. Przytulił się do niej, na co ona westchnęła. Aha.. pomyślałem.
- Cześć. - powiedziała zdziwiona. Rozmawialiśmy długo o wyjeździe nad morze. Postanowiliśmy wybrać się za 3 dni, ja czułem się na siłach, rodzice zgodzili się. Nawet mój brat - Dominik wybiera się z nami. Gdy Dominik poszedł z Asią do sklepu, zostałem z Kingą sam. Spojrzałem na nią i usiadłem obok niej.
- Kinga.. dziękuję że przy mnie byłas. Byłaś przy mnie cały czas, chociaż wiesz jak było kiedyś.. Nienawidziliśmy się, ale zmądrzeliśmy. - zaśmiałem się cicho. - Ale dziękuję Ci za to jeszcze raz i wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć, tak ? - spytałem uśmiechając się.
-Nie ma sprawy. Wiem jak było przedtem, nie musisz przypominać. - uśmiechnęła się lekko. Od razu zmieniła temat. - Czyli za 3 dni jedziemy nad morze, tylko Twój brat bedzie prowadził, ta? - spytała patrząc się w jeden punkt.
- Tak. - odpowiedziałem szybko.
- Dobra będe się zbierać. - wstała i zaczeła kierować się w stronę drzwi. Wstałem szybko za nią, a gdy miała już wychodzić złapałem ją za rękę przyciągajac ją do siebie. Nasze twarze dzieliły centymetry.
- Jeszcze raz dziękuję. - wyszeptałem patrząc głęboko w jej oczy. Chciałem ją pocałować, jednak ona pewnie to wyczuła i musnęła delikatnie mój policzek. Wyszła..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz